Czytając o smutnych i wesołych losach książkowych bohaterów czasami zapominamy, jak dziwne i powikłane potrafią być losy ich autorów. Wiera Panowa, autorka „Sierioży”, była w pewnym sensie pisarką tragiczną. Urodziła się 7 marca 1905 r. w zubożałej rodzinie kupieckiej. Kiedy dziewczynka miała pięć lat, jej ojciec w niejasnych okolicznościach utonął. Matka stała się dla dzieci jedyną podporą i opiekunką. Już wkrótce, ze względu na trudności finansowe, rodzina musiała opuścić rodzinny Rostów nad Donem. Na skutek tych wydarzeń Wiera przerwała naukę szkolną po zaledwie 4 latach gimnazjum i zajęła się udzielaniem płatnych korepetycji, żeby wesprzeć finansowo rodzinę. Jej pierwszym mężem był poeta, z którym miała córkę Nataszę. Następnie wyszła za dziennikarza Borisa Wachtina, z tego związku urodziło się dwóch synów Boris i Jurij. Małżeńska idylla niestety nie trwała długo. Boris Wachtin w 1935 r. został oskarżony o trockizm i skazany na 10 lat robót, jednak w 1938 r. zmieniono mu wyrok na karę śmieci i niemal natychmiast go wykonano na słynnym miejscu egzekucji Kommunarka pod Moskwą. Nagle Wiera, której sytuacja ekonomiczna była już i tak trudna, stała się oficjalnie żoną „wroga ludu”. Obawiając się aresztowania, Vera, jej dzieci i matka opuściły miasto, przenosząc się do krewnych męża w Szyszaky w obwodzie połtawskim w Ukrainie. Wszystkie książki Borisa i Wiery zostały specjalnym rozporządzeniem usunięte z bibliotek. Po odsunięciu od władzy Jeżowa, kiedy to Stalin podjął decyzję, że należy nieco ograniczyć skalę terroru, Wiera powróciła do pisania. Tworzyła, o ironio, utwory propagandowe, które okazały się bardzo poczytne. Była nawet zapraszana do Moskwy, a w 1940 r. jej sztukę chciano jednocześnie wystawić w dwóch teatrach – w Moskwie i w Petersburgu (ówcześnie Piotrogród). Plany te zostały pokrzyżowane przez atak Niemiec na ZSRR latem 1941 r. W latach pięćdziesiątych Wiera Panowa zyskała oficjalne uznanie jako pisarka radziecka.
Jeśli chodzi o „Sieriożę” to jest to nieco sentymentalna historia dorastania zwyczajnego pięcioletniego chłopca Sierioży w rodzinie, w której początkowo prym wiedzie samotna matka nauczycielka. Mama jednak pewnego dnia mówi synkowi, że „może przydałby nam się tatuś?”. Sierioża nie jest do końca przekonany, ponieważ jego kolega Szurik ma tatusia i nieraz chodzi zabeczany i ponury, bo dostał od niego pasem. Czy to się podoba małemu chłopcu, czy nie, rodzina się rozszerza. Do domu wprowadza się Korostielew – zarządca pobliskiego sowchozu „Jasny brzeg”. Następują nieuniknione zmiany. Korostielew musi znaleźć wspólny język z pięcioletnim Sieriożką. Chłopiec z czasem zauważa, że jego nowy ojczym komunikuje się z nim na równych zasadach, szanuje jego zdanie, a nawet potrafi opowiadać bajki na dobranoc. Serce chłopca wypełnia szczera duma, że ma takiego wspaniałego tatę. Wszystko się jednak zmienia, gdy pojawia się nowy członek rodziny, malutki braciszek Lonia. Przykuwa on uwagę wszystkich i wzbudza w małym Sieriożce pierwsze w jego życiu, bolesne uczucie zazdrości.
„Sierioża” Wiery Panowej jest rodzajem hymnu ku dzieciństwu. Zawiera dziesiątki trafnych psychologicznych obserwacji, a także tak wiele czułych i pięknych momentów, że nawet obecne w niej „socrealistyczne” wątki można potraktować z delikatnym przymrużeniem oka (walka z bumelantem itp itd). Idylliczna wieś, zabawy na polu, dzieci traktowane przez rodziców z szacunkiem – to istna komunistyczna sielanka. Książka podzielona jest na krótkie rozdziały, w których omawiane są poszczególne wydarzenia z życia małego chłopczyka. Największe, co może się przytrafić, najbardziej ekscytujące zdarzenia, to te, które mają miejsce w gronie rodziny, w cieple domowego ogniska. Na przykład kupno roweru, doprowadzenie telefonu do chałupy oraz wspomniane wcześniej narodziny braciszka.
W 1960 r. dwójka filmowców, którzy skończyli kurs Mosfilmu Igor Talankin i Georgi Daneliya zapoznało się w czasopiśmie Nowyj Mir z fragmentami „Sierioży” i zapragnęło go zekranizować. Z powstawaniem filmu związane jest kilka ciekawostek. Już na początku postanowiono, że odtwórca głównej roli będzie blondynem. Nie można było jednak znaleźć odpowiedniego chłopięcego aktora. Pewnego dnia asystent reżysera zauważył na korytarzach Mosfilmu szwendającego się chłopca imieniem Boris Baratow, który pasował do roli, lecz posiadał ciemnobrązowe włosy. Mimo to został zaangażowany do filmu, a jego włoski utleniono na jasny blond. Był charakternym dzieckiem. Głównym partnerem Borisa na planie był słynny radziecki aktor ludowy Siergiej Bondarczuk, który nieco gwiazdorzył np. spóźniał się na plan i miał więcej przywilejów niż reszta ekipy, więc Boris wszystko to mu wygarnął na planie. W finałowej scenie Boris miał płakać, ale żadne sposoby nie dawały skutku, więc reżyser mu zwymyślał, że nie nadaje się do grania i że wyrzuci go z planu i dopiero wtedy w jego oczach stanęły łzy.
Zapraszam do poczytania recenzji filmu oraz obejrzenia zdjęć na blogu.